Koniec ery

Latem 1962 roku John Charles miał 31 lat. Udowodnił, że jest niesamowitym piłkarzem również także na najwyższym poziomie, inspirując jedną z najbardziej udanych epok w historii Juventusu i prowadząc Walię do zupełnie niespodziewanego wspaniałego występu na Mistrzostwach Świata w 1958 roku. Po transferze za rekordową sumę z Leeds, we Włoszech spędził już pięć lat. Teraz jednak uznał, że najwyższa pora sprowadzić swoją rodzinę z powrotem do Anglii. Charles wciąż miał słabość do swojego przybranego domu w West Yorkshire i kiedy usłyszał, że Leeds chciałoby go znów zaangażować, Walijczyk nie miał żadnych wątpliwości. Leeds występowało wtedy w drugiej lidze, ale w klubie zaprowadzano właśnie nowe porządki i pomimo ofert z wyższej klasy rozgrywkowej, Charles był podekscytowany tym, co zobaczył w swoim dawnym otoczeniu.
21Były napastnik reprezentacji Anglii Don Revie w listopadzie 1958 roku zdecydował się odejść z Sunderlandu do Leeds, a w 1961 roku zgodził się zostać managerem tego klubu. Rozpoczął budowę młodego zespołu, a jego kapitanem miał być nowy piłkarz - były pomocnik reprezentacji Szkocji - Bobby Collins. Młodziutki Billy Bremner oraz były kolega Charlesa z drużyny, Jack Charlton, byli teraz kluczowymi ogniwami drużyny, a Revie troszkę ostentacyjnie, co było dla niego nietypowe, dokonał rekordowego dla klubu transferu sprowadzając za 53 tysiące funtów Johna Charlesa. Prezydent klubu Harry Reynolds, przenikliwy biznesman, skorzystał z tej okazji, by podnieść cenę biletów, dzięki czemu inwestycja mogłaby się szybciej zwrócić. Dla łaknącej sukcesu publiczności z Yorkshire ten transfer zapierał dech w piersiach i znajdował się na ustach całego miasta. Richar Coomber napisał w "Królu Johnie": "The Yorkshire Evening Post dał kibicom okazję do napisania powitań dla wracającego do domu piłkarza o długości 25 słów. Redakcja została wprost zalana tysiącami wiadomości, wiele spośród nich pisanych było wierszem. Zwyciężczynią okazała się pani A. Sunderland z Leeds, która inspirację czerpała od legendarnego Barda: 'Przyjdźcie cztery uzbrojone ligi, zaszokujemy je, nic nie sprawi, że tego pożałujemy, jeśli Król John w Leeds United okaże się prawdą!' Inne komentarze były już bardziej racjonalne, pan B. Armer z Hull pisał: 'To wiele nas kosztuje, tak - NAS, ponosimy spore koszty, ale jeśli w przyszłym sezonie poprowadzi nas wyżej, jest bardziej niż mile widziany na Elland Road.' Oczekiwania na cud były bardziej niż wysokie. Jeden kibic mówił nawet, że nie widział meczu na Elland Road, odkąd odszedł Charles, ale teraz ten magnes powrócił... podobnie jak ja, a nagłówek specjalnego dodatku John Charles, w cenie trzech pensów, brzmiał: 'Znowu wrócił. 1956 ... pierwsza liga, 1957 ...Włochy, 1962-63 ...?"
36Wzmagający się optymizm i duma tuż przed nowym sezonie były zdumiewające, ale te pięć lat zmieniło Johna Charlesa i był on już zupełnie innym piłkarzem, niż kiedy odchodził w 1957 roku. Przyzwyczaił się już do bardziej statecznego sposobu gry we Włoszech, a angielski zgiełk i gwar oraz taktykę kopnij i biegnij uważał już za szokującą. Treningi bardzo się różniły. Kondycja była uważana za najważniejszy element na Wyspach Brytyjskich, z kolei umiejętności czysto piłkarskie wyżej ceniono na Półwyspie Apenińskim. Istniała teoria, że jeśli piłkarz będzie miał mało kontaktów z piłką w tygodniu, zrobi wszystko by ją zdobyć w sobotnie popołudnie. Charles w tym sporze trzymał stronę  włoskiej filozofii: "Często dochodziłem do wniosku, że brytyjski system tworzy piłkarza, nawet głodnego gry, który jest całkowicie nieprzystosowany do posługiwania się piłką, gdy już ją otrzyma." Potępiał angielski futbol, który koncentrował się na długich piłkach i "pędzeniu, jakby wytrzymałość była głównym wymaganiem do bycia piłkarzem". Charles przyznawał, że związał się z Włochami: "Moja piłka nożna była włoska. Nie mogłem więcej odnaleźć się na Wyspach."
Leeds United z wczesnych lat Reviego było ciężko pracującą drużyną, sforą popędzanych terierów, nastawioną raczej na zdobywanie punktów niż granie w piłkę. Asystent Reviego - Les Cocker - twardo pracował z zespołem, a Charles, który opuścił przedsezonowe przygotowania, ciężko to znosił i wyraźnie mu się to nie podobało. Dźwigał zbyt wielki ciężar i z pewnością nie znajdował się w swojej najwyższej fizycznej dyspozycji. Łagodny Olbrzym sam przyznał: "Pojawiłem się w Leeds, kiedy nie byłem w formie meczowej, a każdy ruch jaki wykonywałem odbywał się w świetle telewizyjnych kamer, radia i gazet. Rozgłos jest przyjemny, gdy wszystko idzie dobrze, ale ja w głębi duszy wiedziałem, że nie prezentowałem się najlepiej." Walijczyk nie był zadowolony ze sposobu w jaki Leeds miał wedrzeć się znowu do pierwszej ligi. Uważał, że piłka nożna to "gra, w której piłka szukają wolnej przestrzeni, poruszając się blisko zawodnika z piłką. Nie gra się na złamanie karku, cały czas na pełnej szybkości. Po raz pierwszy w życiu martwiłem się o swój futbol w Leeds. Zdałem sobie sprawę, że nie mogłem już znowu do tego przywyknąć. A im więcej się martwiłem, tym gorzej grałem. Cieszyłem się z powrotu, ale rzeczy wcale dobrze się nie układały. Nie chodziło o trening - z Sydem Owenem i Lesem Cocker dobrze się dogadywałem. Miałem w tamtym czasie trochę osobistych problemów i to mnie martwiło. Chodziło tu po prostu o mnie - nie mogłem znowu się zaaklimatyzować. Niektórzy mówili, żeby nie wracać do klubu, w którym się wcześniej grało - ludzie zbyt wiele od ciebie oczekują. Ostatecznie źle oceniam ten pobyt. Było mi bardzo przykro - z radością grałbym w drużynie prowadzonej przez Reviego."
32Najlepszy występ Charlesa miał miejsce 29 września przeciwko Southampton, kiedy po kontuzji Jacka Charltona Revie musiał przemeblować skład, a Walijczyk przesunięty został na środek obrony. W tamtym czasie inny włoski klub, Roma, prowadził wstępne rokowania dotyczące pozyskania go. Po 11 meczach i trzech golach - w cieniu jego poprzednich wyników - Charles powrócił do Włoch. "Don Revie powiedział: 'Naprawdę nie chcemy, żebyś odchodził', ale ja skorzystałem z okazji, mimo, że naprawdę mi się nie podobała. Nie obchodziła mnie Roma" - opowiadał Charles. Po 91 dniach za sumę 70 tysięcy funtów przeszedł on do Romy. Całą sytuację potraktował ze swoją typową grzecznością: "Przykro mi, że tak wyszło, ponieważ nie mogłem się doczekać powrotu do Leeds. To jednak okazało się błędem." Rick Broadbent w książce ‘Looking For Eric’: "Po zaledwie 11 spotkaniach i trzech trafieniach, z karnetami wyprzedanymi za kwoty mające zwrócić wydatki poniesione na powrót syna marnotrawnego, jego drugi pobyt w Leeds dobiegł końca. Charles miał wtedy dopiero 31 lat, Leeds wciąż grało w drugiej lidze, ale dwa lata później uzyskali oni awans, a era Reviego na poważnie się rozpoczęła. Kto wie, co mogłoby się wydarzyć, gdyby Charles został i odegrał swoją rolę w tamtym spokojnym wieku? Faktycznie, wolał on przenieść się do cieplejszych, włoskich klimatów, ale mosty za Juve zostały już spalone i zastąpiono jest tylko tęsknym wzdychaniem. Mimo, że Juventus oferował mu astronomiczną kwotę 14 tysięcy funtów za podpisanie nowej umowy, gdy kończył mu się poprzedni kontrakt i chciano przekonać go do pozostania, to teraz, gdy pukał on do ich drzwi, zrezygnowano z niego. 'Kiedy odchodzisz z Juventus, odchodzisz na dobre' - mówi z odczuwalnym żalem. 'Pamiętam starego fana Juventusu załamanego i płaczącego jak dziecko, gdy usłyszał te wieści, ale ja już się zdecydowałem.' Kiedy szybko zdał sobie sprawy z tego, jaki koszmarny błąd popełnił, nie było już możliwości powrotu do Juventusu i Umberto Agnelliego. "Nie było żadnych szans na powrót. Jeśli to Juventus cię sprzedał, mógł cię odkupić, ale jeśli samemu prosiłem o transfer, wyglądało to właśnie tak. Włosi nie przyjmowali grzecznie piłkarzy proszących o pozwolenie na odejście. To była prawie obraza.' Po ledwie 91 dniach swego nieszczęśliwego pobytu w Leeds i rozpadzie tego futbolowego małżeństwa, Charles przeniósł się za 70 tysięcy funtów do Romy - dzięki czemu klub z Elland Road zarobił w ciągu kilku miesięcy na jego transferze 17 tysięcy funtów. Giallorossi również okazali się dla niego niewypałem. W sezonie 1962-63 zagrał w tylko dziesięciu meczach i zdobył cztery gole. "Rzym to wspaniałe miasto, ale ja po prostu sobie nie poradziłem, ani mądrą grą, ani towarzysko" - mówił. "Ludzie na północy są inni, niż ci na południu. Tak samo jest w Anglii, tak samo w Walii i zdecydowanie tak samo we Włoszech."
33Początkowo ten ruch zapowiadał się na wielki sukces, swojego pierwszego gola dla Romy zdobył już po piętnastu minutach przebywania na placu gry, w pojedynku z Bolonią. Jego kolejny meczem był występ dla Leeds przeciwko Juventusowi, co było jeszcze częścią umowy, na mocy której Charles opuścił Turyn. Te dobre zapowiedzi jednak się nie spełniły i na koniec sezonu Charles znowu zmieniał barwy klubowe. Po katastrofalnym okresie w Rzymie jego wartość znacznie spadła i za 20 tysięcy funtów powrócił on do Walii do klubu Cardiff City. Dla Charlesa nie było to najlepsze czasy, pomimo świetnych relacji z managerem Georgem Swindinem, ale na Ninian Park pozostał aż trzy lata, do 1966 roku. W trakcie pierwszego roku, w trzeciej rundzie FA Cup na Ninian Park przyszło mu się zmierzyć ze swoim byłym klubem - Leeds. Pod wodzą Reviego była to drużyna niezwykle efektywna, zmierzająca po mistrzostwo drugiej ligi, aczkolwiek ich normalne podejście przysporzyło im wielu nowych przyjaciół. Środkowy obrońca Leeds Freeddie Goodwin złamał sobie w starciu z Charlesem prawą nogę, co sprawiło, że do gry wszedł Paul Madeley, a nadal uraz leczył Jack Charlton. W 1966 roku Charles postanowił spróbować swoich sił jako manager, dlatego przyjął ofertę prowadzenia zespołu ligi południowej Hereford United. Był to dla niego pierwszy krok do kariery w innej roli w tym sporcie, ale nie udało mu się do końca w tym zawodzie zrealizować. Na Edgar Street spędził jednak wspaniały czas i wyłożył fundamenty pod ostateczne przyjęcie Hereford do ligi angielskiej w 1972 po wspaniałym występie w Pucharze Anglii. Wraz z przyjściem Charlesa zwiększyła się frekwencja na trybunach, co przyczyniło się do zbudowania niezłej drużyny, w której z powodzeniem łączono doświadczenie starszych piłkarzy z niewyrobionymi jeszcze piłkarsko młodzikami. "Wszystko szło bardzo dobrze, a większość zespołu, który wszedł do ligi i zanotował ten słynny występ w FA Cup, to byli moi zawodnicy. W końcu jednak prezes sam postanowił poprowadzić rzeczy, a ja uznałem, że czas odejść. Na pewnym etapie myślałem, że w Hereford nauczę się trenerskiego rzemiosła, a następnie przeniosę do większego klubu, jednakże doszedłem do wniosku, że to nie moje powołanie. Trenowanie sprawiało mi przyjemność - nie pracowaliśmy pełnoetatowo, dlatego zwykle ćwiczyliśmy we wtorki i czwartki - ale nie podobała mi się praca w biurze, a szczególnie, kiedy musiałem mówić piłkarzom, że są poza składem."
35John Charles przeniósł się później na krótko do Merthyr Tydfil, w barwach którego grał do 41 roku życia: "Kochałem tamte czasy. Byliśmy w lidze południowej i pamiętam Kena Browna, który grał kiedyś dla West Ham, a teraz dołączył do mnie. Wspaniale było myśleć, że robimy coś dla miasteczka. Frekwencja wzrosła z pięciuset do dwóch tysięcy widzów, co świadczy o tym, że musieliśmy robić coś właściwego." Charles po zakończeniu kariery i porzuceniu ścieżki trenerskiej wrócił do życia w Leeds. Jeden ze swoich pożegnalnych meczów rozegrał w 1988 roku wraz z Bobbym Collinsem. Regularnie uczęszczał na stadion oglądać zawodników swojego byłego klubu i zagorzale dopingował młody zespół Davida O'Leary'ego. "Byłem wielkim zwolennikiem drużyny, który w latach 60. i 70. zbudował Don Revie, zastanawiałem się nawet, czy gdybym został tam po swoim powrocie z Juventusu dłużej, odegrałbym w niej jakąś rolę. Podobałoby mi się to."
Liczne biznesowe niepowodzenia oraz gwałtowna inflacja spowodowały, że Charles wiódł raczej skromne życie, szczególnie w porównaniu z większością współczesnych piłkarzy, którzy nigdy nawet nie zbliżyli się do prezentowanego przez niego poziomu. Walijczyk nie odczuwał jednak żadnego żalu i był znany ze swojej szczodrości przy zdobywaniu pieniędzy na cele charytatywne. Nie pozostały mu prawie żadne pamiątki, ciągle musiał odpowiadać na prośby o podarowanie 'czegoś na aukcję'. Nie mógł nawet znaleźć swoich medali za mistrzostwa zdobyte z Juventusem, które zapewne kiedyś również oddał. Jeden z jego przyjaciół opisał to chyba w najtrafniejszy sposób: "Johnowi brakowało jednej cechy, by poradzić sobie w tym świecie pełnym wilków - cynizmu." On sam jednak uśmiecha się i mówi: "Mam swoje wspomnienia i swoich przyjaciół. To jest naprawdę ważne. Nie potrzebuję medali, który przypomną mi czego dokonałem."
37W ostatnich latach w Yorkshire przeprowadzono kampanię wzywającą do nadania Charlesowi tytułu szlacheckiego, a jego karierę częściowo doceniono chociaż w czerwcu 2001 roku, kiedy w urodziny królowej został Kawalerem Orderu Imperium Brytyjskiego. "To wspaniałe, ale zarazem ogromny szok" - mówił Charles. "Mam na myśli to, że skończyłem grać dawno temu. Niewiarygodne. Nie mam pojęcia czemu to teraz otrzymałem." Wyróżnienie to przyszło po traumatycznej dwuletniej walce z rakiem: "Już wszystko w porządku. Nie chodzę więcej do szpitala."
Łagodny Olbrzym miał coś, co tylko niewielu współczesnych piłkarzy w swych nowoczesnych willach i szybkich samochodach, będzie miało: jego imię będzie wymieniane obok największych, jak długo będzie mowa o futbolu. Ma prawo, by stawiać go w jednym szeregu obok takich zawodników jak Pele, Cruyff czy Di Stefano. To prawdziwy Król John. W styczniu 2004 roku John Charles, na krótko przed wywiadem dla włoskiej telewizji, doznał ataku serca. Ze względu na problemy z krążeniem wymagał częściowej amputacji jednej stopy, jeszcze przed powrotem do Wielkiej Brytanii. Zmarł 21 lutego 2004 roku w szpitalu Pinderfields w Wakefield, West Yorkshire.
źródło: mightyleeds.co.uk

Komentarze (0)

Póki co nie ma tu żadnych komentarzy

Najnowsze komentarze

Tabela ligowa

# Zespół Z P R PKT
1 Juventus 30 3 5 95
2 Napoli 28 3 7 91
3 Roma 23 7 8 77
4 Lazio 21 8 9 72
5 Inter 20 6 12 72
6 Milan 18 10 10 64
7 Atalanta 16 10 12 60

Wasze Sondy

Mega ultra super hiper spierdolony
20%
Chujowy
20%
Zjebany
20%
Popierdolony
20%
Cipowaty
20%
Dobry trener :D haha, na prawde to jest chujowaty
0%
Panel Menu