Jednym tchem na pytanie o „najlepszych trenerów świata” ludzie wymieniają taktyków takich jak Jose Mourinho, Pep Guardiola, Jupp Heynckes, Antonio Conte czy Jurgen Klopp. Tych i jeszcze innych wszyscy bezustannie stawiają ponad Massimiliano Allegrim.Biorąc pod uwagę trofea, które niejako świadczą o klasie danego szkoleniowca, trudno nie zadać pytania, dlaczego Toskańczyka nadal brakuje wśród elity. Jego kariera rozkwitała powoli, co do tego nie ma wątpliwości. Zaczynając od niższych lig, prowadząc takie zespoły jak Grosseto czy Sassuolo, dopiero po przygodzie z Cagliari otrzymał prawdziwą szansę. Trafił do Milanu. To tam właśnie po raz pierwszy dostrzec mogliśmy potencjał na trenera klasy światowej.W czerwono-czarnej części Mediolanu Allegri spędził 4 lata, wygrywając zarówno Serie A, jak i Superpuchar Włoch w sezonie 2010/11. Kiedy Silvio Berlusconi przestał radzić sobie z finansową sytuacją w Europie, sprzedając największe gwiazdy, by zachować ciągłość finansową klubu, to właśnie trener został kozłem ofiarnym.Spójrzmy ponownie na suche liczby i zastanówmy się, czy w ogóle mamy prawo zrzucać Allegriego z piedestału? W żadnym wypadku. Włoch na ławce Juventusu zgarnął 3 ostatnie Mistrzostwa wraz z Pucharami kraju, dokładając Superpuchar z roku 2015 (artykuł pisany przed meczem z Milanem - przypis redakcji). W obecnym sezonie Stara Dama dołoży kolejne, mimo że porażka z Napoli na własnym stadionie pozostawiała Turyńczykom zerowy margines błędu. Czy nie powinniśmy nie tylko umieścić go na równi z Conte, ale półkę wyżej? Bez względu na to, czy wygra ligę po raz czwarty, czy nie; pomijając fakt, że w ciągu 2 tygodni może zainkasować dublet.
Jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, do Turynu mogą zawitać kolejne 2 puchary, ale ludziom nie przeszkadza to wyrażać swojego niezadowolenia w kierunku obecnego szkoleniowca Bianconerich. 4 dublety krajowe z rzędu ludziom nie wystarczają. Jako argument podają Europę. Przede wszystkim Real Madryt, który Starą Damę mocno skrzywdził. Jednak w ostatnich latach dwukrotnie Allegri docierał ze swoją drużyną do finału. Conte jedynie dwa razy znalazł się w 1/8 (raz z Juventusem, raz z Chelsea), raz odpadając już w fazie grupowej.
Niektórzy z krytyków Allegriego uważają, iż 50-latek skorzystał z ugruntowanego systemu po Antonio Conte, że odziedziczył trzon złożony z Buffona, Chielliniego oraz Barzagliego. Jednak zapominają często, iż musiał sobie radzić ze stratami takich graczy jak Andrea Pirlo, Paul Pogba, Arturo Vidal, czy Leonardo Bonucci. Nowi gracze, których sam musiał wprowadzać do drużyny jak Gonzalo Higuain, Miralem Pjanić, a także Douglas Costa walnie przyczynili się do ostatnich sukcesów.
Kolejnym zarzutem jest brak jednego stylu preferowanego przez Massimiliano, a także „kradzież" go od Conte, ponieważ na sukcesach i taktyce Antonio zbudował swój zespół. Sam Allegri w początkowej fazie pobytu w Turynie przyznawał, że byłby „głupkiem, gdyby na siłę zmieniał coś, co działa". Jednak gdy już zmienił, a trójkę w tyle zastąpiła czwórka, przyniosło to świetny efekt.
Dlaczego więc Massimiliano Allegri osiągając wyniki lepsze od m.in. Antonio Conte, nie zasługuje, by znaleźć się na tej samej półce z najlepszymi co on?
Być może największą przeszkodą jest jego spokojna postawa. Nie słyszymy o jego wybrykach, nie oglądamy huśtawek nastrojów ani wyniosłości charakteryzującej wielu trenerów. Nie poznamy go po łysinie, czy gęstych brwiach. Dla niektórych może być wręcz nudny. Być może nawet będą mieli rację. Jednak z roku na rok Allegri udowadnia, że nie potrzeba ekspresji na każdym kroku, by osiągać wspaniałe rezultaty. Wystarczy praca i odpowiednie wykorzystywanie dostępnych piłkarzy.
autor: Juan Pablo Aravena
źródło: itsroundanditswhite.co.uk
Hu Kers
Hu Kers
DLACZEGO ŚWIAT PIŁKI LEKCEWAŻY MAXA ALLEGRIEGO?
Biorąc pod uwagę trofea, które niejako świadczą o klasie danego szkoleniowca, trudno nie zadać pytania, dlaczego Toskańczyka nadal brakuje wśród elity. Jego kariera rozkwitała powoli, co do tego nie ma wątpliwości. Zaczynając od niższych lig, prowadząc takie zespoły jak Grosseto czy Sassuolo, dopiero po przygodzie z Cagliari otrzymał prawdziwą szansę. Trafił do Milanu. To tam właśnie po raz pierwszy dostrzec mogliśmy potencjał na trenera klasy światowej.
W czerwono-czarnej części Mediolanu Allegri spędził 4 lata, wygrywając zarówno Serie A, jak i Superpuchar Włoch w sezonie 2010/11. Kiedy Silvio Berlusconi przestał radzić sobie z finansową sytuacją w Europie, sprzedając największe gwiazdy, by zachować ciągłość finansową klubu, to właśnie trener został kozłem ofiarnym.
Spójrzmy ponownie na suche liczby i zastanówmy się, czy w ogóle mamy prawo zrzucać Allegriego z piedestału? W żadnym wypadku. Włoch na ławce Juventusu zgarnął 3 ostatnie Mistrzostwa wraz z Pucharami kraju, dokładając Superpuchar z roku 2015 (artykuł pisany przed meczem z Milanem - przypis redakcji). W obecnym sezonie Stara Dama dołoży kolejne, mimo że porażka z Napoli na własnym stadionie pozostawiała Turyńczykom zerowy margines błędu. Czy nie powinniśmy nie tylko umieścić go na równi z Conte, ale półkę wyżej? Bez względu na to, czy wygra ligę po raz czwarty, czy nie; pomijając fakt, że w ciągu 2 tygodni może zainkasować dublet.
Jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, do Turynu mogą zawitać kolejne 2 puchary, ale ludziom nie przeszkadza to wyrażać swojego niezadowolenia w kierunku obecnego szkoleniowca Bianconerich. 4 dublety krajowe z rzędu ludziom nie wystarczają. Jako argument podają Europę. Przede wszystkim Real Madryt, który Starą Damę mocno skrzywdził. Jednak w ostatnich latach dwukrotnie Allegri docierał ze swoją drużyną do finału. Conte jedynie dwa razy znalazł się w 1/8 (raz z Juventusem, raz z Chelsea), raz odpadając już w fazie grupowej.
Niektórzy z krytyków Allegriego uważają, iż 50-latek skorzystał z ugruntowanego systemu po Antonio Conte, że odziedziczył trzon złożony z Buffona, Chielliniego oraz Barzagliego. Jednak zapominają często, iż musiał sobie radzić ze stratami takich graczy jak Andrea Pirlo, Paul Pogba, Arturo Vidal, czy Leonardo Bonucci. Nowi gracze, których sam musiał wprowadzać do drużyny jak Gonzalo Higuain, Miralem Pjanić, a także Douglas Costa walnie przyczynili się do ostatnich sukcesów.
Kolejnym zarzutem jest brak jednego stylu preferowanego przez Massimiliano, a także „kradzież" go od Conte, ponieważ na sukcesach i taktyce Antonio zbudował swój zespół. Sam Allegri w początkowej fazie pobytu w Turynie przyznawał, że byłby „głupkiem, gdyby na siłę zmieniał coś, co działa". Jednak gdy już zmienił, a trójkę w tyle zastąpiła czwórka, przyniosło to świetny efekt.
Dlaczego więc Massimiliano Allegri osiągając wyniki lepsze od m.in. Antonio Conte, nie zasługuje, by znaleźć się na tej samej półce z najlepszymi co on?
Być może największą przeszkodą jest jego spokojna postawa. Nie słyszymy o jego wybrykach, nie oglądamy huśtawek nastrojów ani wyniosłości charakteryzującej wielu trenerów. Nie poznamy go po łysinie, czy gęstych brwiach. Dla niektórych może być wręcz nudny. Być może nawet będą mieli rację. Jednak z roku na rok Allegri udowadnia, że nie potrzeba ekspresji na każdym kroku, by osiągać wspaniałe rezultaty. Wystarczy praca i odpowiednie wykorzystywanie dostępnych piłkarzy.
autor: Juan Pablo Aravena
źródło: itsroundanditswhite.co.uk
Hu Kers
Osiągnięcia
Ostatnie wpisy Autora
Komentarze (0)
Zaloguj się, aby dodać komentarz
Panel Bloggera
Najnowsze Wpisy
Opis Bloga
Popularne wpisy
Najnowsi Bloggerzy
Kategorie Wpisów
Chmura Tagów
Blog Kalendarz